Pomimo konkurencji ze strony stojącego tuż obok wspaniałego renesansowego ratusza, właśnie te niewielkie kamieniczki podbijają serca turystów. Domki budnicze w Poznaniu, są tak wąskie, że dorosły człowiek rozkładając na szerokość ręce, niemalże dotknie dwóch przeciwległych ścian budynku. Skąd się wzięły i jaka jest tajemnica ich nietypowego rozmiaru?

Ich obecny kształt nawiązuje do XVI wieku, czyli czasu, gdy w Poznaniu powstawały już bardzo okazałe domy kupieckie, a nawet pałace miejskie. Jednak domki budnicze nigdy nie miały szans na osiągnięcie podobnego prestiżu i rozmachu. Właśnie dlatego wyróżniają się na tle zabudowy Starego Rynku w Poznaniu, trzeciego największego i jednego z najładniejszych w Polsce.
W XIII wieku, gdy powstawał Stary Rynek, prawie wszystkie domy wznoszono jeszcze z drewna. W miejscu dzisiejszych kamieniczek stały tu przez kilka wieków drewniane budki, z których kupcy oferowali swoje towary. Ciasno ustawione, jedna przy drugiej, budki miały szerokość zaledwie lady sklepowej. Sprzedawano tu drobny towar codziennego użytku, świece, pochodnie, niekiedy sól. Później główny asortyment przeze wiele stanowiły… świeże ryby, głównie śledzie.
Inna nazwa domków budniczych, to właśnie budy śledziowe. Pomimo, że Poznań nie leży nad morzem, śledziami handlowano tu w dużych ilościach. Wszystko ze względu na wiele organizowanych od średniowiecza jarmarków. Zapotrzebowanie zwiększał też dawny styl życia, mocno uzależniony od religii. Pilnie przestrzegano wszelkiego rodzaju postów, podczas których ryby były jednym z głównych składników diety. Dziś na domku z nr 17 zobaczycie godło cechu budników przedstawiające śledzia i trzy palmy.
Ustawione ciasno obok siebie budki uniemożliwiały rozbudowę wszerz, dlatego kupcy zaczęli piąć się swoimi budynkami w górę. Po kilkuset latach były one nadal szerokości lady sklepowej, ale miały już wysokość 2-3 pięter. Tak ciasna drewniana zabudowa była narażona na pożary. Podczas jednego z takich kataklizmów spłonęły niemalże wszystkie budki wraz z mieszkaniami. Rada miasta kolejną odbudowę nakazała już z trwałych materiałów, ale rozmiary budynków się nie zmieniły. Każdy kupiec budował kamieniczkę takiej szerokości, jaką dawniej zajmowała drewniana budka. Oto tajemnica ich dzisiejszej szerokości. Na kolumnie domku z nr 11 widnieje data 1535, która przypomina o przebudowie domków z drewnianych na murowane.

Po II wojnie światowej domki poddano całkowitej rekonstrukcji. Fasady otrzymały piękne współczesne polichromie, ich szerokość przypomina o dawnym podziale budynków na małe budki. Odsłonięto również częściowo zachowany renesansowy podcień. Dziś w domkach budniczych, podobnie jak kilkaset lat temu, nadal trwa handel. Zmienił się tylko asortyment. Dziś nie kupicie już ty śledzi i pochodni, ale znajdziecie urocze pamiątki z Poznania. Koniecznie przyjedźcie zobaczyć domki budnicze, skromne, kolorowe, małe, ale wywołujące duży zachwyt.
Tags: budy śledziowe, domki budnicze, kamieniczki, Poznań, stary rynek